IBRiS na zlecenie Santander Consumer Banku zapytał Polaków o kwestie związane z bezpieczeństwem poruszania się w sieci. 26 proc. internautów przyznało, że robiło zakupy online, ale towar nie został wysłany przez sprzedawcę. Wielu z nas spotkało się również z fałszywymi mailami (21 proc.) oraz kradzieżą danych z karty kredytowej lub debetowej (20 proc.). Aż 15 proc. badanych padło ofiarą przejęcia konta na portalu społecznościowym, nieco mniej - poczty elektronicznej (9 proc.). Co ciekawe, 7 proc. uczestników badania nieświadomie udostępniło złodziejom swoje dane wrażliwe, np. numer PESEL.
Wnioski z tego badania znalazły się w raporcie „Polaków Portfel Własny: Bezpieczeństwo na e-zakupach 2022”.
Chcemy się bronić, ale nie wiemy jak
Na szczęście rośnie świadomość użytkowników sieci. Aż 78 proc. respondentów zadeklarowało, że nie otwiera podejrzanych linków. Jednym z najważniejszych elementów bezpieczeństwa online jest zmiana haseł, jednak o tej procedurze pamięta zaledwie 20 proc. badanych. Niepokojący jest jednak odsetek ankietowanych, którzy mają w swoich urządzeniach zainstalowany program antywirusowy (63 proc.). Oznacza to, że komputery i telefony pozostałych 37 proc. nie są chronione przed zewnętrznymi atakami. Niewielu pamięta też o posługiwaniu się silnymi hasłami, urozmaiconymi znakami specjalnymi czy dużymi literami (54 proc.). 48 proc. pytanych rezygnuje z łączenia się Wi-Fi poprzez nieznane sieci.
Autorzy publikacji podkreślają, że to zdecydowanie zbyt mała aktywność, zwłaszcza w obliczu trwającej w Ukrainie wojny, która wiąże się również z większym prawdopodobieństwem ataków w sieci. Najczęściej dotykana przez działalność hakerów grupa, to internauci w przedziałach wiekowych 30-39 i 40-49 lat, absolwenci uczelni wyższych, którzy zarabiają powyżej 5 tysięcy złotych netto.
Przypomnijmy: Jak informuje policja, w ostatnim czasie do Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim dotarło zgłoszenie o oszustwie, do którego doszło przy okazji sprzedaży ubrań przez jeden z portali internetowych. Osoba, która wystawiła swoje rzeczy na sprzedaż w portalu, dosyć szybko dostała informację, że pojawił się potencjalny klient, zainteresowany kupnem. Sprzedający na adres mailowy otrzymał link, w który miał wejść, żeby rzekomo sfinalizować transakcję. Po kliknięciu otworzyła się strona, która do złudzenia przypominała stronę banku. Nieświadomy sprzedawca wpisał login i hasło. Oczywiście było to wyłudzenie danych, o czym już niebawem sprzedający się dowiedział. Do transakcji sprzedaży rzeczy w ramach portalu nie doszło. Oszust, wykorzystując dane przekazane przez sprzedającego, przelał środki z konta bankowego i dodatkowo zaciągnął kredyt w kwocie prawie 5 tysięcy złotych. Sprzedający zorientował się, że został oszukany, dopiero po tym jak zobaczył, że osoba niepowołana wykonała opisane transakcje na jej koncie bankowym.
Napisz komentarz
Komentarze